niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 2 "To ta banda przygłupów!"

Rozdział 2

Wpadliśmy do domu niczym tornado.Spojrzeliśmy na zegarek.
-Matt ! Jest już 18 ! Ja nie zdążę.
- Victoria !- uniósł głos.- Opanuj się. Zawsze mówisz, że nie zdążysz, a później wyglądasz najładniej na całej imprezie, więc ogarnij się najszybciej jak możesz. Najwyżej się trochę spóźnimy. Nie zauważą.- po tym co przed chwilą przeszłam myślałam, że zejdę na środku korytarza,lecz Matt posłał mi tylko ciepły uśmiech.- Dobrze?
- Ymmmm...-chwilowo, chyba nie kontaktowałam, więc pokiwałam głową i poszłam w stronę mojego pokoju.
- Tylko nie za długo. Będę za 40 minut. - usłyszałam z dołu schodów.
Byłam już przed moim pokojem, ale postanowiłam jeszcze sprawdzić co u Zoe. Weszłam a w pokoju zastałam istny burdel. Ciuchy. Wszędzie. Kartki z tekstami. Wszędzie. I jeszcze te jedzenie na środku. Widać ma coś po mnie.
- Co robisz ?
-Szykuje się na imprezę. Najlepsza w mieście. Na urodziny jakiegoś Liam'a.
- I ty idziesz głupku? Nie wpuszczą Cię. - powiedziałam, po czym oberwałam poduszką w głowę. - Pożałujesz.- Rzuciłam się na nią, po czym ona zaczęła uciekać z krzykiem. - hahhah, sądziłaś, że ci coś zrobię?
-Tak, jesteś do tego zdolna, ale Ci uciekłam.- uśmiechnęła się radośnie i pobiegła do łazienki.
-I tak Cię dopadnę mała.- krzyknęłam wchodząc do pokoju.
Okey, to co mam założyć ? To nie, to nie. Wyrzuciłam połowę ciuchów z szafy i jeszcze nie znalazłam. Jak to możliwe, ostatnio kupiłam sobie tyle ładnych sukienek, bluzek i innych pierdół.  A nie, to było dzisiaj. Zapomniałam. Pewnie są jeszcze w torbach na korytarzu. Zdziwiło mnie z jaką szybkością zbiegłam i wybiegłam po schodach i z jaką łatwością wybrałam już kompletny stój. Może nie za bardzo na imprezę, ale że to domówka urodzinowa, może być. Usłyszałam dzwonek przy frontowych drzwiach, sprawdziłam godzinę i zeszłam otworzyć. To na pewno nie był Matt. On miał klucze. Więc kto ?
Stanęłam przed drzwiami i wpatrywałam się w jego zielone oczy.
- Uhhmm... Hejj Kevin, co ty tu robisz ?
- Cześć mała. Czemu Cię jeszcze nie ma u mnie?
-Miałam iść z Matt'em i miał po mnie przyjść, ale chyba zapomniał.-było mi trochę wstyd, więc powiedziałam to bardzo cicho.
-Aaaa. Matt, ten z którym rozmawiałem w sprawie twojego treningu i dziś przez telefon?
-Tak. Ten Matt. A nie wiesz, gdzie on jest ?
-Nie, niestety nie. Może zadzwoń do niego ?
-Spróbuję.
*rozmowa telefoniczna*
-Yyyy, Matt, gdzie jesteś ?
- Pod twoim domem. To znaczy w drodze. Nie ruszaj się z domu. Pa Kochana.
*koniec rozmowy*
-I co ? Gdzie jest ?
-Powiedział, żebym poczekała w domu jeszcze chwilę.
-Okey, to spotkamy się u mnie, czy Cię podwieźć ?
-Nie. To znaczy do zobaczenia u Ciebie. Za 30 min?
-Tak. Paa paa.
- Paa.

Po rozmowie z Kevinem, poszłam jeszcze do łazienki i kuchni. Znowu usłyszałam dzwonek, a nie minęło 5 minut. Co jest ? O czymś zapomniał ? Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Czerwone porsche, było przed moim domem. A w nim, Matt ?!
-Co ty robisz w tym samochodzie ?
-No więc, że dzisiaj minęły już 2 lata naszej zajebistości razem, miałem zamiar żebyśmy na imprezę zajechali z... no wiesz... jak to się mówiło?
-Z klasą ?
-O właśnie. Ale jak nie chcesz to nie. Odwiozę go.
-Nie, nie, nie, nie! Już się zbieram.- chwyciłam torbę i wybiegłam, prawie zabijając się o krawężnik.- Jestem, jestem. Już jestem.- łapałam powietrze w płuca i zaczęłam nawijać jak wariatka- skąd ty go masz ? jak to możliwe ? wiesz że mój tata ma takie porsche. identyczne. skąd je masz ? mów, mów, mów!
-Okey. Mam je od twojego taty.- myślałam, że oszaleję.- Jest dziś w Londynie. Ale shhh, ja ci nic nie mówiłem.- i posłał i słodki uśmiech. Odwzajemniłam, jak zawsze.

*pod domem Kevina*
-Matko Boska, ile tu ludzi !
-Wiem. Widzisz, nikt nie zauważył, że się spóźniliśmy.
-No chyba nie.- odpowiedziałam tak, bo zauważyłam mojego trenera.
-Witam panią.
-Hej, widzieliśmy się 40 minut temu.- uśmiechnęłam się sama do siebie, ale on chyba to zauważył.
-Wiem, ale się stęskniłem.
-Awwww... to miło. A gdzie chłopak który ma urodziny ?
-Tam.-i pokazał na szklaną szybę za którą stał wysoki szatyn.- Nazywa się Liam Payne. Ten z One Direction. Z X-Factor'a. Jego znajomi tu są i Vi.-jak to usłyszałam sądziłam  że coś mu zrobię. Vi? Przecież on pojechał po swoją znajomą OLIVIĘ. Przyjechał z nią i nazywa ją Vi. Tak jak ja kiedyś moją Olivkę.- Pójdziemy na górę, do nich, chyba że wam to przeszkadza?
-Nie, w ogóle, możemy iść. -Matt odpowiedział ze mnie, bo widział przerażenie na mojej twarzy, po słowach wypowiedzianych przez gospodarza.
Weszliśmy do domu w którym roiło się od jakiś upitych dzieciaków. Wiedziałam, że gdzieś wśród nich jest moja siostra, ale nie przejmowałam się tym. Kontynuując, weszliśmy do pokoju, w którym byli jacyś duzi mężczyźni a potem do spokojnego i cichego pokoju. Zlustrowałam cały pokój wzrokiem. Doszłam do wniosku, że to tutaj musiał być wcześniej ten cały Liam.
-Więc gdzie jest ten chłopak, solenizant ?
-Pewnie daje występ z bandą tych przygłupów.
-Jaki występ ?- zapytałam zapominając, że chłopak ma zespół. Po uświadomieniu sobie kim on był, zaczęłam piszczeć.- Ale czekaj to co mówiłeś na dole to prawda, to TO One Direction?-nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do pokoju wpadło 5 chłopaków i dziewczyna, którą niósł jeden z nich.
-Tak, To ta banda przygłupów!
-OMG.-powiedziałam sama do siebie, to znaczy do Matt'a, ale chyba nie usłyszał.- A gdzie jest twoja znajoma Olivia? Chciałbym ją poznać.
-Już ją przyprowadzam,będę za 10 minut. Zapoznaj się z dziećmi.-i puścił do mnie oczko.
-A więc to wy jesteście One Direction?- pokiwali głowami.-A Ty masz dzisiaj urodziny ?- spojrzałam na Liam'a, wiedząc, że je ma.
-Tak. Jestem Liam Payne.- podał mi rękę i się uśmiechnął. Odwzajemniłam, gest i uśmiech.
-A jaaaa.. jaaa-zaczął krzyczeć loczek i się przepychać.-Jestem Harry Styles.-podał rękę i ją ucałował. Sadziłam  że zejdę na miejscu.-A to Zayn, Loui i Niall- wskazując na mojego ulubieńca. Wszyscy się do mnie uśmiechnęli.
- A ja jestem...-zaczęła mówić dziewczyna, którą wniósł Louis, ale nie dałam jej dokończyć.
-Ty jesteś Eleanor'a, dziewczyna Louisa Tomlinosn'a. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałam. I zawsze cudownie się ubierasz.- popatrzyłam na dziewczynę. Miała na sobie to. Była delikatnie zszokowana moim zachowaniem, ale ja już nie wytrzymałam.
-Eeee.... tak skąd ty to wszystko o mnie wiesz ?-uśmiechnęła się pod nosem.
-Internet. Nie bój się nie jestem jakoś walnięta na punkcie Ciebie, ani chłopaków. Ale bardzo podoba mi się Niall. Jest taki uroczy. I te jego włosy i oczy.
-Wiem, jest słodki. I szczególnie jak je.- zaczęłam się śmiać razem z Eleonor'ą.
-Dasz Liam'owi mój prezent dla niego? Bo ja się trochę boję.- uśmiechnęłam się do El i wręczyłam czerwone pudełeczko.
-Okej. Za chwilę wrócę. - odwróciła się i podeszła do chłopaka.
Porozglądałam się po pokoju w którym panował masakryczny chaos.Harry rozmawiał z Louis'em, Niall wyżerał jedzenie z Zayn'em, a El rozmawiała z Liam'em. Moim jedynym ratunkiem był Matt, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć. Może poszedł się napić, czy coś.
Stałam jak ta lama, patrząc się na Niall'a. Po chwili do pokoju wszedł Kevin z Matt'em, a za nimi stała Olivia, ta moja Olivia, moja Vi. Myślałam, żeby się do niej przytulić, ale nie wiem czy mnie jeszcze pamięta. Ostatnio widziałyśmy się 5 lat temu jak przeprowadzała się do Bradford. Podeszłam do niej i się uśmiechnęłam, a ona mnie przytuliła i zaczęła skakać.
-Kochanie ! Boże, Boże, Boże, jak ja Cię dawno nie widziałam !-darła mi się do ucha.
-Matko, ciszej, wszyscy Cię słyszą. A ja stracę słuch.-uśmiechnęłam się promiennie, tak samo w wieku 12 lat jak biegałyśmy po łące zbierając kwiatki.
-Matko, Twój uśmiech, jest tak samo słodki jak zwykle.- i przycisnęła mnie bliżej siebie.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie Też.- odkleiłyśmy się od siebie i zobaczyłyśmy zgromadzenie dookoła nas. To aż takie dziwne, że  się przytulamy jak nie widziałyśmy się 5 lat? Jak widać, tak.
-Vi idziemy teraz do mnie, zobaczysz jak zmienił sie mój dom i wszystko. Chodź, przedstawię Ci jeszcze Matt'a i zobaczysz Zoe, jak wyrosła. I co tam jeszcze mogę Ci pokazać, pamiętasz nasz domek na drzewie jeszcze stoi i co rok go odnawiam na wypadek, że znowu przyjedziesz...-nie dokończyłam, bo głąb Hazza mi się wciął.
-Jaki domek na drzewie ? Taki duży ? Taki co jest na drzewie ? Zawsze chciałem taki.Zaprowadź mnie tam. Proszę. Proszę.-pokiwałam głową, że go zaprowadzę.
-Więc, może ja i Harry i Vi i Matt pójdziemy razem, a potem Harry wróci do was, bo Vi nie oddam tak łatwo. Będzie dziś spać u mnie. Takie babskie nocowanie, musimy nadrobić całe te 5 lat.
-Vi się uśmiechnęła, a ja zaczęłam gadać dalej.-Więc mam pomysł,wpadnijcie jutro do mnie całą paczką. Hazza wam powie gdzie jak wróci, okey ?
-Oksss-każdy odpowiedział.
Pożegnałam się z El i z każdym. Przytuliłam się do Liam'a, a ten powiedział mi do ucha-dziękuję- było mi tak miło. Niall został na koniec. Szybko się do niego przytuliłam, ucałowałam w policzek i wybiegłam za moją ekipą.
--------------------------------To na dzisiaj wszystko-------------------------------------
Więc ze względu, że moja BFF dowiedziała się że mam tego bloga, stwierdziłam, że muszę jej to wynagrodzić i szybko coś nabazgrałam. Bez sensu, ale cóż. Cassie przepraszam. Muszę się więcej uczyć, więc was przepraszam, jak komuś by się spodobał blog byłoby mi bardzo miło. Buziaki <3 ;**

2 komentarze:

  1. Misiek pięknie piszesz, nadal jestem zła -.-... No ale rozdział zaje trochę ściągasz ale i tak cię loffciam <3 Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam <3 Postaram sie myśleć samodzielnie. beeeka <3

      Usuń