niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 3 "Chcesz zobaczyć domek czy nie ?"

Biegnąc po schodach, wpadłam na grupkę dzieciaków. Byli trochę nietrzeźwi, jak zwykle na takich imprezach. Nie przejmując się nimi wyleciałam na dwór, gdzie znalazłam Zoe. Siedziała w krzakach i płakała. Wiedziałam, że to zapewne przez Kamila, jej chłopaka. Było mi jej żal. Przysiadłam obok niej.
- Hej Zoe. Co się stało ?
- Ummm.. Vicky ? Co ty tu robisz ? Nic mi nie jest.
- Te urodziny to urodziny kolegi Vi. Odnalazłam ją. Rozumiesz ? Ale, nie ściemniaj mi tutaj. Możesz to robić tylko mamie. A wiec ?
- No bo kojarzysz Kamila ? - wiedziałam, Kamil, chłopak był starszy nawet ode mnie. - Wiec, właśnie mnie zdradził. - i się rozpłakała.
-Okej, opowiesz mi to wszystko w domu dobrze?
-Tak. - i mnie przytuliła. W tym momencie podbiegł do nas Harry.
- Pomóc wam ? - Nie, damy sobie radę. Próbuąc podnieść siostrę stwierdziałam, że pomoc lokatego będzie nam bardzo potrzebna.Ten to zauważył i wziął Zoe na ręcę. Wsadził ją do jego samochodu, który stał obok nas na ulicy. W środku już siedziała Vi i Matt na tylnich siedzeniach. Małą usadził z przodu a ja wcisnęłam się do przyjaciół.
 *podczas podróży*
Droga do domu była dłuższa niż nam się wydawało. Wszystko było dobrze, do momentu aż Zoe nie zwymiotowała w samochodzie. Sądziłam, że Harry jakoś zareaguje, ale nic nie zrobił. Jak by to było najnormalniejsze na świecie. Rzygająca dziewczyna. Kiedy miałam już dosyć tego smrodu, zatrzymaliśmy się. Pierwsza wysiadła Vi, potem Matt a na końcu ja. Poprosiłam Zoe żeby została, że za chwilę wrócę. Harry jeszcze coś spróbował do niej powiedzieć, ale pociągnęłam go za jak zwykle idealnie wyprasowaną marynarkę.
-Ałłł... to bolało. To gdzie ten domek ?- zapytał loczek z podekscytowaniem.
-W środku tego lasu. -odrzekła Olivia. -W środku tego lasu.. -powtórzył przestraszony Hazzuś. I złapał mnie za rękę.
-Dziecko.- powiedziałam pod nosem, ale cholera usłyszał.
-Ja, dziecko ? - i zaczął machać łapami na wszystkie strony świata.- Nie odzywam się do ciebie. Mam mega focha. Nie lubię cię już.- zaczął gadać jak jakiś bachor. -Uspokój się, bo Vi usłyszy albo Matt. - i zatkałam mu buzię ręką. -I co z tego ?- odpowiedział.
-To z tego downie. To chcesz zobaczyć ten domek ? Czy nie?
-Tak chcę. - i złapał mnie w pasie.- Ale jak będziesz mnie trzymać za rękę w drodze dam Ci buziaka.
- Hahaha, a czemu ? Nie chce buziaków. Ale pokażę Ci domek. - i poszłam przed siebie, złapał mnie za dłoń i się zaśmiał, gdyż ja podskoczyłam przestraszona.
- Nienawidzę cię.
-Też mi się podobasz.- odwróciłam się do niego i spojrzałam z miną "What the fuck?".
-Chodź już.
Zanim się zorientowaliśmy byliśmy pod naszym domkiem.
-Wow. Jak tu pięknie. -zaczął Harry.
-Victoria takie coś szykuje co rok przez 2 miesiące. - powiedział Matt.
-Victoria. Boże. Jakie to cudowne. Dawno nie widziałam tego domku. Pamiętam jak się w nim bawiłyśmy.
Po tych wszystkich epitetach do naszego wiszącego placu zabaw zabraliśmy się do domu. Harry odwiózł każdego pokoleji. A że ja i Zoe mieszkałyśmy najdalej jechałyśmy najdłużej. Ciągle się śmiejąc i rozmawiając.
Harry pomógł mi zanieść do domu Zoe i położyć ją spać.
-Wiesz co  wyglądasz na zmęczonego. Nie chcesz się przespać ?
- Z tobą zawsze.- znowu strzeliłam minę typu wtf?.
- Stwierdzam, że wykupię ci karnet u terapeuty, bądź seksukologa.
- Okej. Ale chyba pojadę do domu. Chłopaki będą się martwić. Pa. - i pocałował mnie w czubek nosa.
-Pa. Miłego powrotu do domu.
Poszłam do łóżka i szybko zasnęłam. To był bardzo udany dzień. Ale o co chodzi Hazzie ?
--------------------------------
Okej. Strasznie dawno nie dodałam rozdziału. Mam 96 wejść i 1 komentarz. Milo. Spróbuje cis dodać jutro, bądź we wtorek. Kocham Was.
Papa.

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 2 "To ta banda przygłupów!"

Rozdział 2

Wpadliśmy do domu niczym tornado.Spojrzeliśmy na zegarek.
-Matt ! Jest już 18 ! Ja nie zdążę.
- Victoria !- uniósł głos.- Opanuj się. Zawsze mówisz, że nie zdążysz, a później wyglądasz najładniej na całej imprezie, więc ogarnij się najszybciej jak możesz. Najwyżej się trochę spóźnimy. Nie zauważą.- po tym co przed chwilą przeszłam myślałam, że zejdę na środku korytarza,lecz Matt posłał mi tylko ciepły uśmiech.- Dobrze?
- Ymmmm...-chwilowo, chyba nie kontaktowałam, więc pokiwałam głową i poszłam w stronę mojego pokoju.
- Tylko nie za długo. Będę za 40 minut. - usłyszałam z dołu schodów.
Byłam już przed moim pokojem, ale postanowiłam jeszcze sprawdzić co u Zoe. Weszłam a w pokoju zastałam istny burdel. Ciuchy. Wszędzie. Kartki z tekstami. Wszędzie. I jeszcze te jedzenie na środku. Widać ma coś po mnie.
- Co robisz ?
-Szykuje się na imprezę. Najlepsza w mieście. Na urodziny jakiegoś Liam'a.
- I ty idziesz głupku? Nie wpuszczą Cię. - powiedziałam, po czym oberwałam poduszką w głowę. - Pożałujesz.- Rzuciłam się na nią, po czym ona zaczęła uciekać z krzykiem. - hahhah, sądziłaś, że ci coś zrobię?
-Tak, jesteś do tego zdolna, ale Ci uciekłam.- uśmiechnęła się radośnie i pobiegła do łazienki.
-I tak Cię dopadnę mała.- krzyknęłam wchodząc do pokoju.
Okey, to co mam założyć ? To nie, to nie. Wyrzuciłam połowę ciuchów z szafy i jeszcze nie znalazłam. Jak to możliwe, ostatnio kupiłam sobie tyle ładnych sukienek, bluzek i innych pierdół.  A nie, to było dzisiaj. Zapomniałam. Pewnie są jeszcze w torbach na korytarzu. Zdziwiło mnie z jaką szybkością zbiegłam i wybiegłam po schodach i z jaką łatwością wybrałam już kompletny stój. Może nie za bardzo na imprezę, ale że to domówka urodzinowa, może być. Usłyszałam dzwonek przy frontowych drzwiach, sprawdziłam godzinę i zeszłam otworzyć. To na pewno nie był Matt. On miał klucze. Więc kto ?
Stanęłam przed drzwiami i wpatrywałam się w jego zielone oczy.
- Uhhmm... Hejj Kevin, co ty tu robisz ?
- Cześć mała. Czemu Cię jeszcze nie ma u mnie?
-Miałam iść z Matt'em i miał po mnie przyjść, ale chyba zapomniał.-było mi trochę wstyd, więc powiedziałam to bardzo cicho.
-Aaaa. Matt, ten z którym rozmawiałem w sprawie twojego treningu i dziś przez telefon?
-Tak. Ten Matt. A nie wiesz, gdzie on jest ?
-Nie, niestety nie. Może zadzwoń do niego ?
-Spróbuję.
*rozmowa telefoniczna*
-Yyyy, Matt, gdzie jesteś ?
- Pod twoim domem. To znaczy w drodze. Nie ruszaj się z domu. Pa Kochana.
*koniec rozmowy*
-I co ? Gdzie jest ?
-Powiedział, żebym poczekała w domu jeszcze chwilę.
-Okey, to spotkamy się u mnie, czy Cię podwieźć ?
-Nie. To znaczy do zobaczenia u Ciebie. Za 30 min?
-Tak. Paa paa.
- Paa.

Po rozmowie z Kevinem, poszłam jeszcze do łazienki i kuchni. Znowu usłyszałam dzwonek, a nie minęło 5 minut. Co jest ? O czymś zapomniał ? Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Czerwone porsche, było przed moim domem. A w nim, Matt ?!
-Co ty robisz w tym samochodzie ?
-No więc, że dzisiaj minęły już 2 lata naszej zajebistości razem, miałem zamiar żebyśmy na imprezę zajechali z... no wiesz... jak to się mówiło?
-Z klasą ?
-O właśnie. Ale jak nie chcesz to nie. Odwiozę go.
-Nie, nie, nie, nie! Już się zbieram.- chwyciłam torbę i wybiegłam, prawie zabijając się o krawężnik.- Jestem, jestem. Już jestem.- łapałam powietrze w płuca i zaczęłam nawijać jak wariatka- skąd ty go masz ? jak to możliwe ? wiesz że mój tata ma takie porsche. identyczne. skąd je masz ? mów, mów, mów!
-Okey. Mam je od twojego taty.- myślałam, że oszaleję.- Jest dziś w Londynie. Ale shhh, ja ci nic nie mówiłem.- i posłał i słodki uśmiech. Odwzajemniłam, jak zawsze.

*pod domem Kevina*
-Matko Boska, ile tu ludzi !
-Wiem. Widzisz, nikt nie zauważył, że się spóźniliśmy.
-No chyba nie.- odpowiedziałam tak, bo zauważyłam mojego trenera.
-Witam panią.
-Hej, widzieliśmy się 40 minut temu.- uśmiechnęłam się sama do siebie, ale on chyba to zauważył.
-Wiem, ale się stęskniłem.
-Awwww... to miło. A gdzie chłopak który ma urodziny ?
-Tam.-i pokazał na szklaną szybę za którą stał wysoki szatyn.- Nazywa się Liam Payne. Ten z One Direction. Z X-Factor'a. Jego znajomi tu są i Vi.-jak to usłyszałam sądziłam  że coś mu zrobię. Vi? Przecież on pojechał po swoją znajomą OLIVIĘ. Przyjechał z nią i nazywa ją Vi. Tak jak ja kiedyś moją Olivkę.- Pójdziemy na górę, do nich, chyba że wam to przeszkadza?
-Nie, w ogóle, możemy iść. -Matt odpowiedział ze mnie, bo widział przerażenie na mojej twarzy, po słowach wypowiedzianych przez gospodarza.
Weszliśmy do domu w którym roiło się od jakiś upitych dzieciaków. Wiedziałam, że gdzieś wśród nich jest moja siostra, ale nie przejmowałam się tym. Kontynuując, weszliśmy do pokoju, w którym byli jacyś duzi mężczyźni a potem do spokojnego i cichego pokoju. Zlustrowałam cały pokój wzrokiem. Doszłam do wniosku, że to tutaj musiał być wcześniej ten cały Liam.
-Więc gdzie jest ten chłopak, solenizant ?
-Pewnie daje występ z bandą tych przygłupów.
-Jaki występ ?- zapytałam zapominając, że chłopak ma zespół. Po uświadomieniu sobie kim on był, zaczęłam piszczeć.- Ale czekaj to co mówiłeś na dole to prawda, to TO One Direction?-nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do pokoju wpadło 5 chłopaków i dziewczyna, którą niósł jeden z nich.
-Tak, To ta banda przygłupów!
-OMG.-powiedziałam sama do siebie, to znaczy do Matt'a, ale chyba nie usłyszał.- A gdzie jest twoja znajoma Olivia? Chciałbym ją poznać.
-Już ją przyprowadzam,będę za 10 minut. Zapoznaj się z dziećmi.-i puścił do mnie oczko.
-A więc to wy jesteście One Direction?- pokiwali głowami.-A Ty masz dzisiaj urodziny ?- spojrzałam na Liam'a, wiedząc, że je ma.
-Tak. Jestem Liam Payne.- podał mi rękę i się uśmiechnął. Odwzajemniłam, gest i uśmiech.
-A jaaaa.. jaaa-zaczął krzyczeć loczek i się przepychać.-Jestem Harry Styles.-podał rękę i ją ucałował. Sadziłam  że zejdę na miejscu.-A to Zayn, Loui i Niall- wskazując na mojego ulubieńca. Wszyscy się do mnie uśmiechnęli.
- A ja jestem...-zaczęła mówić dziewczyna, którą wniósł Louis, ale nie dałam jej dokończyć.
-Ty jesteś Eleanor'a, dziewczyna Louisa Tomlinosn'a. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałam. I zawsze cudownie się ubierasz.- popatrzyłam na dziewczynę. Miała na sobie to. Była delikatnie zszokowana moim zachowaniem, ale ja już nie wytrzymałam.
-Eeee.... tak skąd ty to wszystko o mnie wiesz ?-uśmiechnęła się pod nosem.
-Internet. Nie bój się nie jestem jakoś walnięta na punkcie Ciebie, ani chłopaków. Ale bardzo podoba mi się Niall. Jest taki uroczy. I te jego włosy i oczy.
-Wiem, jest słodki. I szczególnie jak je.- zaczęłam się śmiać razem z Eleonor'ą.
-Dasz Liam'owi mój prezent dla niego? Bo ja się trochę boję.- uśmiechnęłam się do El i wręczyłam czerwone pudełeczko.
-Okej. Za chwilę wrócę. - odwróciła się i podeszła do chłopaka.
Porozglądałam się po pokoju w którym panował masakryczny chaos.Harry rozmawiał z Louis'em, Niall wyżerał jedzenie z Zayn'em, a El rozmawiała z Liam'em. Moim jedynym ratunkiem był Matt, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć. Może poszedł się napić, czy coś.
Stałam jak ta lama, patrząc się na Niall'a. Po chwili do pokoju wszedł Kevin z Matt'em, a za nimi stała Olivia, ta moja Olivia, moja Vi. Myślałam, żeby się do niej przytulić, ale nie wiem czy mnie jeszcze pamięta. Ostatnio widziałyśmy się 5 lat temu jak przeprowadzała się do Bradford. Podeszłam do niej i się uśmiechnęłam, a ona mnie przytuliła i zaczęła skakać.
-Kochanie ! Boże, Boże, Boże, jak ja Cię dawno nie widziałam !-darła mi się do ucha.
-Matko, ciszej, wszyscy Cię słyszą. A ja stracę słuch.-uśmiechnęłam się promiennie, tak samo w wieku 12 lat jak biegałyśmy po łące zbierając kwiatki.
-Matko, Twój uśmiech, jest tak samo słodki jak zwykle.- i przycisnęła mnie bliżej siebie.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie Też.- odkleiłyśmy się od siebie i zobaczyłyśmy zgromadzenie dookoła nas. To aż takie dziwne, że  się przytulamy jak nie widziałyśmy się 5 lat? Jak widać, tak.
-Vi idziemy teraz do mnie, zobaczysz jak zmienił sie mój dom i wszystko. Chodź, przedstawię Ci jeszcze Matt'a i zobaczysz Zoe, jak wyrosła. I co tam jeszcze mogę Ci pokazać, pamiętasz nasz domek na drzewie jeszcze stoi i co rok go odnawiam na wypadek, że znowu przyjedziesz...-nie dokończyłam, bo głąb Hazza mi się wciął.
-Jaki domek na drzewie ? Taki duży ? Taki co jest na drzewie ? Zawsze chciałem taki.Zaprowadź mnie tam. Proszę. Proszę.-pokiwałam głową, że go zaprowadzę.
-Więc, może ja i Harry i Vi i Matt pójdziemy razem, a potem Harry wróci do was, bo Vi nie oddam tak łatwo. Będzie dziś spać u mnie. Takie babskie nocowanie, musimy nadrobić całe te 5 lat.
-Vi się uśmiechnęła, a ja zaczęłam gadać dalej.-Więc mam pomysł,wpadnijcie jutro do mnie całą paczką. Hazza wam powie gdzie jak wróci, okey ?
-Oksss-każdy odpowiedział.
Pożegnałam się z El i z każdym. Przytuliłam się do Liam'a, a ten powiedział mi do ucha-dziękuję- było mi tak miło. Niall został na koniec. Szybko się do niego przytuliłam, ucałowałam w policzek i wybiegłam za moją ekipą.
--------------------------------To na dzisiaj wszystko-------------------------------------
Więc ze względu, że moja BFF dowiedziała się że mam tego bloga, stwierdziłam, że muszę jej to wynagrodzić i szybko coś nabazgrałam. Bez sensu, ale cóż. Cassie przepraszam. Muszę się więcej uczyć, więc was przepraszam, jak komuś by się spodobał blog byłoby mi bardzo miło. Buziaki <3 ;**

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 1 "Proszę DAŁNIE"

 *sobota*
Dziś mijają 2 lata od dnia kiedy poznałam Matt'a. Było to dosyć dziwne spotkanie z którego zawsze się śmiejemy. Od tamtego czasu jest on moim najlepszym przyjacielem. Dzięki niemu poznałam również Patricie, moja przyjaciółkę.... STOP. Wróć.... Najlepszą przyjaciółkę. Z naszej dwójki to ja zawsze byłam ta ogarnięta.
Rano, obudził mnie nie odgłos budzika, lecz słodki i spokojny głos Matt'a. Zapomniałam powiedzieć, że chłopak miał klucze do domu ?
-Wstawaj śpiochu.
- Idź sobie ! Chce spać.- spojrzałam na telefon, a na ekranie 10.30! Momentalnie wstałam i los chciał że potknęłam się o sterty ciuchów i wylądowałam w objęciach Matt'a. - Puść mnie głupku, nie lubię cię. Mogłeś  mnie wcześniej obudzić, mam dzisiaj trening!
- A tym razem z ..? - zapytał podejrzliwie i postawił do pionu.
- z Kevinem. - odpowiedziałam bardzo cicho, gdyż chłopak mi się strasznie podobał, a Matt o tym wiedział.
- hahahahaha, nie. Dzisiaj nie masz treningu. - wzdrygnęłam się
- JAK TO ? - wykrzyczałam mu do ucha.
- Boże ciszej, twoja mama wczoraj późno przyszła, a Zoe śpi. - Zdziwiło mnie że tak dużo wie. Więcej ode mnie o mojej własnej rodzinie. - Kevin .. - powiedział głośno w moją stronę- dzisiaj wyjechał do Bradford po swoją znajomą, ma na imię Olivia, czy jakoś tak. - momentalnie posmutniałam,  chłopak chyba zauważył, bo mnie przytulił. - wiem, że jest Ci przykro, bo dawno nie widziałaś Vi (przezwisko mojej Olivii) ale to nie znaczy że musisz od razu płakać.- dopiero teraz zorientowałam się czemu to powiedział. Wstałam z łóżka na które upadłam po usłyszeniu imienia Vi.
- Nie wyglądasz, AŻ tak źle. - usłyszałam z ust Matt'a, po czym o uderzyłam pięścią w brzuch. Ale go to nie ruszyło. Tylko się śmiał. Wiem, byłam mała, ale umiałam przywalić.
- Nienawidzę Cie, rozumiesz nienawidzę! Idę do Diamon'a, on mnie rozumie.- już miałam wyjść z pokoju, gdy Matt zalotnie się uśmiechnął i powiedział.
- Ale ty wiesz jak wyglądasz, co nie ?- ja spojrzałam się najpierw na siebie, potem na niego i znów na siebie. Uśmiechnęłam się, bo miałam na sobie tylko białą prześwitującą koszule i majtki. - hahahah...
Przez następne 2 minuty śmialiśmy się jak opętani. Ale musiałam to przerwać.
- okey to co dziś robimy ? - zapytałam myśląc, że chłopak pamięta o naszej rocznicy przyjaźni.
- najpierw do Diamon'a, potem DLA Ciebie sklepy, a potem może klub?
-alee wiesz... nie mam dzisiaj ochoty, może filmy i popcorn ? - zapytałam z wielką nadzieją w głosie.
chłopak popatrzył na mnie jak na wariatkę. -hahahaha, nie. koń, sklepy i klub. za 10 minut na dole ? - zaśmiałam się najgłośniej jak mogłam, lecz po chwili poczułam czyjąś rękę na moich ustach. To był ten głupek Zoe, jak zwykle wleciała do pokoju nie zauważona.
-Zamilknij, teraz proszę !- widać było na pierwszy rzut oka, że była po imprezie. Chodź miała 15 lat, była strasznie nie rozważna.
- Kac ? Czy tylko zły humor ?- zapytał Matt.
- Oba. - warknęła i wyszła chwiejnym krokiem.
- OK. Ubieraj się. - krzyknął już przy drzwiach Matt i wyszedł.
-Spoko. - odpowiedziałam.
Najpierw poszłam się ogarnąć do łazienki. Spojrzałam w lustro, a tam. To nie byłam ja. Wory pod oczami i popękane usta. Od czego ? Wczoraj chyba za dużo czytałam, a potem zasnęłam z otwartą buzią i wargi mi spierzchły. Zrobiłam szybko makijaż, oczywiście wcześniej umyłam ząbki jak przystało na grzeczną dziewczynkę i ubrałam sie. Postanowiłam dzisiaj nie iść do Diamon'a tylko od razu na zakupy, bo miałam dla Matt'a niespodziankę. ;3
Mam nadzieje, że mu się spodoba. :)

*60 min później*
- Okey. To najpierw Cropp czy Reserved ?
- Matt ! Wiesz, że Cropp.
 Przeciągnęłam chłopaka chyba przez wszystkie działy i poszłam do przebieralni. Kiedy się przebierałam rzuciłam dzwoniący telefon Matt'owi, gdyż dzwonił Kevin.
-Odbierz, odbierz. Ja się boję.- chłopak pokiwał głową i odebrał.
*rozmowa telefoniczna*
- Siema.
-Witaj... eee ty nie jesteś Victoria.
-Tak. Jestem Matt. To ze mną dzisiaj rozmawiałeś na temat treningu.
-Aaaa. racja. Więc chcę zaprosić ciebie i Vici na imprezę, bo kolega mojej znajomej, VI.. - już dalej nie słuchałem. Od momentu kiedy powiedział te dwie litery, tę sylabę, TO imię. -...Wiec wpadniecie?
- Sorki, zamyśliłem się kiedy i gdzie?
-Dzisiaj o 19 u mnie.
-Przyjdziemy.
*koniec rozmowy*

-Co się stało?
-eeee.. Kevin zaprosił nas imprezę do niego. Znajomy jego koleżanki ma urodziny i urządza domówkę.
- O MAMO ! Oczywiście że przyjdę. Z Tobą- i uśmiechnęłam się do "brata"
Stałam już przed nim w tym. Ten otworzył buzie i ją zamknął, po chwili znowu otworzył i zamknął. Zaczęłam się z niego śmiać.
-Aż tak źle, że próbujesz mnie nie wyśmiać ?
- Nieeee.... Wy... wyglądasz cudownie.
-Dziękuje. To teraz po ciuchy na imprezę ?
-Tak. - widać, nie był zadowolony.

*2 godziny później*
-Dobra, teraz Starbucks i koniec.- odrzekłam wielce uradowana
-Okey, ale później do domu, bo już nie wytrzymuje z tymi ciuchami.- ja się tylko zaśmiałam na słowa szatyna
Weszliśmy za drzwi kawiarni, które na moją prośbę zamalowali na kolor czarny, tak aby Matt nic nie mógł zauważyć. Po chwili wszyscy wyskoczyli w górę i krzyknęli. "Huraaaa!!"
Widziałam zamieszanie na twarzy chłopaka, wiec wszystko mu szybko wytłumaczyłam. Ten tylko zaczął krzyczeć, ze też ma dla mnie prezent. Wyjął go z torby, której wcześniej nie zauważyłam. Może dlatego że zamieszała się w torby z moimi ubraniami.
-Proszę DAŁNIE !- i pocałował mój policzek.
W torbie był prześliczny FULLCAP.
- Zakochałam się. -powiedziałam uradowana z prezentu. Dziękuję.
-Proszę. Kocham Cię Siostro.
- Dobra znikamy do domu. Okey ?
-Oki. Na która mamy być u Kevina?
- Na 19? Tak mi się wydaje.
-Jest już 16 ! Nie zdążymy.
Szybko wybiegliśmy z galerii łąpiąc pierwszą lepszą taksówkę i pojechaliśmy do mnie.


---------- Wiec tak, nie chciałam się za bardzo rozpisywać, bo to pierwszy rozdział. Wyszedł całkiem, całkiem. Według mnie. -------- Jutro może następna cześć. Jak już wchodzicie piszcie komentarze. Nawet jako anonimy, ale piszcie. Proszę. Miłej nocki. <3
~ MaDŹka Słodka <3

niedziela, 18 listopada 2012

Prolog

Prolog


*2 lata temu*
Była deszczowa pogoda. Nie za bardzo bylo jak wyjść w teren z Diamon'em, ale postanowiłam, że to zrobię. Rano obudziłam się i poszłam się umyć. Przebrałam się w jeździeckie ciuchy i  szybko zjadłam śniadanie. Wyszłam z domu jak burza i popedziłam po taksówkę, ktora mogłaby mnie zawieść do stajni. Zajęło mi to chwile, gdyż nie bylo korków o godzinie 7.50?!
Strasznie wcześnie a ja juz przy moim Skarbku, który znajduje się 10 km od domu. Znalazłam szczotki i wyczysciłam sobie konia. Delikatnie przymknelam boks i udałam się po kask do kanciapy, gdyż jechałam w teren. Kiedy wróciłam konia w boksie nie było oraz nie było siodła ani ogłowia. Stwierdziłam, ze mam dziś pechowy dzień. Pogoda i jescze koń, który gdzieś zaginął. Wyszłam przed stajnie, a tam .... jakiś chłopak stoi z moim koniem i uśmiecha się tak ... Pięknie? Od raz zaczęłam na niego krzyczec.
-Co ty robisz z tym koniem ? On jest mój !
-Wiem. -zrobiłam krzywa mine. Jak to on wie i jeszcze go zabrał?- Przyszykowałem Cię go. Tak w ogóle, cześć jestem Matt.  - chłopak wyciągnął rękę.
-Hej, ja jestem Victoria, ale co ty tu robisz z Diamon'em ?
-Mówiłem juz. Przyszykowałem Cię go. Pojedziemy razem w teren ?

---------------- beznadziejny prolog, ale jutro dodam 1 rozdział. Juz lepszy.  :) ------ za błędy przepraszam. Mam popsuty telefon. ---------
Do jutra <3

Bohaterowie ;)

Victoria Heppel (16 l.)
Jest Polką i uwielbia ten kraj. Chwilowo mieszka w Anglii,  lecz wolałaby zamieszkać w Irlandii. Przy tacie. Rodzice są po rozwodzie. Ma młodszą siostrę Zoe, którą kocha ponad życie. Jeździ konno i ma własnego konia Diamon'a. Jej najlepszymi przyjaciółmi są Matt, Ola i Patricia.


Patricia Green (16 l.)
Jest Brytyjką. Mieszka w Anglii. Nie ma rodzeństwa, ale uznaje Matt'a jako swojego brata. Uczy się w Akademii Sztuk Pięknych, uwielbia balet. Zawsze ma dużo do powiedzenia i często nikogo nie słucha. Czasem wredna i uparta, lecz miła i uśmiechnięta.


Olivia Darksoon (17 l.)
Jest najstarszą z przyjaciółek i chyba najbardziej rozważną. Jej chłopakiem jest Felix.Zamierza ukończyć studia i być znaną projektantką mody. Pięknie też śpiewa i tańczy. Mieszka w Anglii w sąsiedztwie Patricii.
Uwielbia imprezy z przyjaciółmi, ale woli wieczory z "wybrankiem".




Felix Marse (18 l.)
Mieszka w Anglii wraz ze swoją dziewczyną Olivią. Kocha grać na gitarze i fortepianie. Ma własny zespół z którym gra na najróżniejszych koncertach. Ukończył szkołę i dorywczo pracuje w sklepie z instrumentami. Jego najlepszy przyjaciel to Matt.



Matt Potra (18 l.)
Ma wspaniałą osobowość i jest najlepszym przyjacielem Felix'a i Victorii. Jeździ konno i stąd poznał Vicki. Pisze wspaniałe piosenki i gra na perkusji. Jego marzeniem jest obejrzeć Paryż.


One Direction  znany brytyjsko-IRLANDZKI zespół.
Od lewej: Liam Payne(19 l.), Louis Tomlinson(20 l.), Zayn Malik(19 l.), Niall Horan(19 l.), Harry Styles (18 l.)





Diamon - koń Victorii




------------------------------------  I to wszyscy chwilowo ----------------------------------------
Wiec jak Wam się podoba ?
Mam już napisany prolog, ale nie chce mi się o dodawać. ;P
Musze się uczyć do wypracowania z polskiego. xD
I na angielski dodatkowy. Ale to łatwe. <3

Na początek.

hej !

Więc tak, to mój pierwszy blog. Ale mam nadzieję że Wam się spodoba. <3

Okey. Mam na imię Madzia. (Magdalena, ale wole Madzia, tak słodko). Mam 14 lat i mieszkam w Warszawie. Lubie angielski i francuski. Mam cudownych przyjaciół ! Lubie się cieszyć życiem, ale czasem wole posiedzieć z dobrą książką. Moją pasją są konie i fotografia. Moim marzeniem jest zamieszkać gdzieś w Anglii, bądź Irlandii. Chciałabym zwiedzić Paryż. <3

Więc to chyba tyle o mnie, bo zanudzę Was na śmierć. ;)
Za chwilę dodam bohaterów.  Mam nadzieje że Wam sie spodoba. ;>